Zwolennicy realizacji zadania twierdzą, że nowa koncepcja przyczyni się do przywrócenia historycznej aranżacji Rynku Głównego, a nowo posadzone drzewa zapewnią trochę cienia, ponieważ centralny plac Krakowa stał się większości strefą wolną od zieleni.
Przeciwnicy realizacji zadania obawiają się ingerencji w historyczną część Krakowa - przede wszystkim uszkodzenia zabytków korzeniami nowych drzew. Dodatkowo - dookoła Rynku Głównego, w miejscach gdzie są restauracje rosną już drzewa, a całe centrum otoczone jest plantami. Kontrowersje budzi też koszt zadania, który jest zwiększony z powodu ilości wymaganych zezwoleń, zgód, prac archeologicznych w tym rejonie i pochłonie ponad 1,5 mln złotych.
W dyskusji głos zabrali przedsiębiorcy posiadający swoje restauracje i kawiarnie na płycie Rynku Głównego. Przedsiębiorcy stwierdzili, że są zniechęcani do zazieleniania swoich ogródków, ponieważ za każdą doniczkę muszą płacić opłatę do miasta co jest absurdem i zniechęca ich do tego działania - jeden z przedsiębiorców potwierdził, że ograniczył ilość krzewów w swoim ogródku z 40 do 10 z tego powodu. Tomasz Kowalik w swojej wypowiedzi zwrócił uwagę na fakt, że inwestycja jest niezwykle kosztowna i przeznaczone na nią pieniądze można wydać efektywniej realizując podobne inwestycję w innym miejscu, a niekoniecznie w samym centrum Krakowa. Dodał, że planując ewentualne nasadzenie trzeba wziąć uwagę przede wszystkim podstawową funkcję placu - funkcję targowo-wystawienniczą. Jeśli drzewa zostaną "rozsypane" po Rynku Głównym to istnieje ryzyko, że będzie trzeba ograniczyć ilość miejsc dla kupców i rzemieślników wystawiających się na targach. Może to spowodować dalsze wypychanie tego typu wydarzeń z Rynku Głównego (jak to się stało z Jarmarkiem na św. Michała - przesunięcie Jarmarku z Rynku Głównego na Mały Rynek). W odpowiedzi na to Pełnomocnik Prezydenta miasta Krakowa ds. Kultury Robert Piaskowski zapewnił, że Miasto dołoży wszelkich starań aby ta inwestycja nie uderzyła bezpośrednio w rzemieślników i kupców wystawiających się na targach, a "wypychanie" targów z Rynku Głównego ma na celu urozmaicenie i ożywienie innych placów a nie chęć wyrzucenia rzemiosła z przestrzeni miejskiej.
Nasze obawy są niestety zasadne zwłaszcza, że w tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego pojawił się podobny projekt w sprawie zasadzenia dodatkowych drzew na innych placach (w tym Małym Rynku). Warto zaznaczyć, że głównymi klientami targów są turyści i to głównie im kupcy i rzemieślnicy sprzedają na Rynku Głównym swoje towary. Przeniesienie targów na mniejsze place (o ile będzie na nich miejsce przez projekty nowych zasadzeń) nie bedzie już tak atrakcyjne dla wystawiających. Grozi to zamieraniem tego typu wydarzeń i zanikaniem rzemiosła i rękodzieła ludowego, tak charakterytycznego, wyjątkowego i mocno związanego z Krakowem.