Adam Udziela reprezentujący Krakowską Kongregację Kupiecką apelował o opamiętania się urzędników. Skansenu z miasta, szczególnie jego centrum nie da się zrobić. Trzeba rozmawiać i kontaktować się ze wszystkimi zainteresowanymi rozwiązaniem problemu. Polityka miasta jest zła dla polskich przedsiębiorców. Wygląda na to, że miastu zależy na tym, by cały handel odbywał się w galeriach, by nie było kłopotu z małymi sklepami i firmami. Byłoby uczciwie, gdyby miasto powiedziało: mamy taką strategię, jak wam nie odpowiada, to możecie zmienić pracę.
Piotr Wójcik - reprezentujący Lewiatana stwierdził wprost, że prowadzenie działalności gospodarczej to gehenna.
Janusz Kowalski - o liście UNESCO pełno frazesów, ale z tego nic nie wynika. A np. o Targach Bożonarodzeniowych, które są magnesem dla turystów urzędnicy mówią tylko źle.
Andrzej Koc, szef sekcji Polskie Sklepy w KKK - mieszkańcy nie są za ograniczeniami ruchu. Mieszkańcy wynajmują lokale, sami przenoszą się na obrzeża. Nieprzemyślana zupełnie jest decyzja o ograniczeniu dostaw do 9.30. To komplikuje życie wszystkich firm działających w centrum miasta.
Do wypowiedzi ustosunkował się Jerzy Muzyk, zastępca prezydenta Krakowa ds. zrównoważonego rozwoju
Powiedział co robi w urzędzie i o co chodzi z tym zrównoważonym rozwojem. Miasto jest beneficjentem także złych rozwiązań z tym związanych. Stwierdził, że zawodzi komunikacja społeczna między administracją a ludem. Stwierdził, że jako Kraków dochodzimy do granicy możliwości przyjmowania turystów. Badania wykazują, że miasto wytrzyma 15 mln. Teraz jest to 13,5 mln. - Jestem zdania, że w Rynku musi się dziać dużo. Bo to stanowi o kolorycie miasta - dodał prezydent.
Na zakończenie Leszek Lejkowski przypomniał, że w samym Rynku Głównym w restauracjach pracuje legalnie około 2 tyś osób. Ich wszystkich dotyczą ostatnie ograniczenia wprowadzane przez urzędników.